Gwałtownie rosnąca liczba emerytów utrudni państwu prowadzenie polityki społecznej – alarmuje „Rzeczpospolita”.
Z najnowszych danych ZUS wynika, że w styczniu tego roku emerytów było już 4,993 mln – to o niemal 60 tys. więcej niż pół roku temu i 12. tys. więcej niż w grudniu.
Biorąc pod uwagę, że emerytów przybywa w tak błyskawicznym tempie, można szacować, że w marcu będzie ich już ponad 5,01 mln. W rekordowym do tej pory listopadzie 2009 r. emerytury z ZUS pobierało mniej osób, bo 5,006 mln.
Z nową falą emerytów rosną wydatki ZUS. W styczniu ubiegłego roku wydawał on na emerytury 9,88 mld zł miesięcznie. Rok później – 10,26 mld zł. Te 380 mln zł miesięcznie więcej daje rocznie ok. 4,6 mld zł (część tego wzrostu to efekt waloryzacji świadczeń).
Rosnąca liczba emerytów to powód do zmartwień dla pracujących, bo to z podatków wypłacane są świadczenia. Może to powodować presję na podwyżkę ich danin. To m.in. za sprawą manka w ZUS rząd podniósł w 2012 r. składkę rentową o 2 pkt proc.
Kosztem młodych
Już obecnie Polska dużo pieniędzy wydaje na świadczenia dla starszych osób. Dowodzą tego dane OECD, organizacji zrzeszającej 34 najlepiej rozwinięte gospodarki świata. Wynika z nich, że w naszym kraju wydajemy na nie prawie 12 proc. produktu krajowego brutto. Średnia dla krajów tej organizacji wynosi 7,8 proc.
Nie byłoby w tym jeszcze nic niepokojącego, gdyby nie porównanie tej kwoty ze strukturą wiekową poszczególnych społeczeństw.
Polska wciąż ma dość młodą populację – odsetek osób w wieku powyżej 65 lat w stosunku do liczby osób w tzw. wieku produkcyjnym wynosi 21,6 proc. Innymi słowy: na cztery order phentermine online osoby w wieku zdolności do pracy przypada zaledwie jedna w wieku 65+.
To całkiem niezły wynik – średnia dla OECD wynosi 25,5 proc., a na przykład w Grecji, Francji, Belgii, Finlandii, Estonii, Szwecji, Wielkiej Brytanii czy na Węgrzech wskaźnik ten oscyluje wokół 30 proc. Najwięcej starszych osób jest w Japonii (42,2 proc.) oraz w Niemczech (34,8 proc.). Na drugim biegunie są Meksyk (11,4 proc.), Turcja (12,5 proc.) i Chile (16 proc.).
Jeśli jednak zestawimy dane o wieku Polaków z tym, ile pieniędzy wydajemy na świadczenia dla starszych osób, okazuje się, że jesteśmy pod tym względem rekordzistami świata. Jak wynika z wyliczeń „Rzeczpospolitej”, sfinansowanie każdego punktu procentowego populacji starszych osób pochłania w naszym kraju 0,55 pkt proc. PKB.
W znanej z hojności socjalnej Grecji modalert ten wskaźnik wynosi 0,41 pkt proc., w bogatych Niemczech – 0,32 pkt, w również zamożnych Norwegii, Szwajcarii, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii – ok. 0,2 pkt. To o ponad połowę mniej niż w Polsce.
Czekali 5 lat
Skąd w ogóle nowa fala over the counter antibiotics emerytów? Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć do 2009 r., gdy rząd wygasił powszechne przywileje emerytalne dla 55-latek i 60-latków. Wiedząc, że tak będzie, na świadczenia uciekły wtedy kobiety urodzone w 1953 r. i mężczyźni urodzeni w 1948 r.
Wygaszając przywileje, rząd zamknął drogę do wcześniejszego świadczenia kolejnym pięciu rocznikom. Musiały czekać do osiągnięcia zwykłego wieku emerytalnego. Ta „blokada” skończyła się w ubiegłym roku. I to właśnie wyjaśnia wzrost liczby emerytów.
Cały tekst w „Rzeczpospolitej”: http://www4.rp.pl/apps/pbcs.dll/article?avis=RP&date=20150309&category=KRAJ&lopenr=303089872&Ref=AR&profile=1012&page=1